czwartek, 3 września 2009

Fizyczność myśli

Jak bardzo ślepym można być na napisany już tekst! Dzisiaj przeczytałam i po raz kolejny poprawiałam część owego tekstu, który towarzyszy mi już od ponad roku – mojej pierwszej powieści. Ona także zawiera wątek związany z Polską: Śląsk, dwie płaszczyzny czasowe, dwie przeplatające się ze sobą podróże. Historia podwójnego wypędzenia – diabeł w swojej widzialnej postaci – i protagonistka w teraźniejszym czasie, która po śmierci swojego polskiego dziadka ciągnie ze Śląska do Galicji, miejsca, z którego wywodzi się jej rodzina.

Znam każde słowo, mogę dokończyć w głowie każde zdanie, które zaczynam czytać. To już nie jest tekst, zdania rozpadają się na słowa, a słowa na sylaby. Bardziej go słyszę, czuję – całkiem fizycznie – niż pojmuję jego sens. To jest właśnie ten moment, w którym pisarz powinien powierzyć swój tekst w inne ręce. To bardzo osobliwe uczucie. Tak jakby przedwcześnie posyłało się swoje dziecko w świat.

Z samego rana przygotuję mu parę kanapek, dam na drogę jabłko i kawałek czekolady, jeszcze raz pogładzę po głowie, zanim powoli zamknę za nim drzwi. Każde pożegnanie jest bolesne. Jak to dobrze, że znów jest coś nowego, co we mnie dojrzewa i przybiera coraz wyraźniejszą postać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz