sobota, 26 września 2009

Chwila swobody

Od dłuższego czasu wreszcie znów trzygodzinny spacer… bez konkretnego planu przez cały Wrzeszcz, odkrywałam cudowne ulice i zaułki, ciągnące się niemal po sam skraj lasu. O tak, gdybym miała tutaj pozostać na dłużej, to właśnie tu poszukałabym sobie jakiegoś przytulnego mieszkanka!
W powietrzu unosi się tu zapach kamieni i lasu, koty przemykają bezgłośnie przez ogrody, pełno małych knajpek, które na pierwszy rzut oka w ogóle nie wyglądają na knajpki – bo są ulokowane w garażu, w altanie…
Mieszkałabym w pokoju z parkietem i wykuszem, a biurko przysunęłabym jak najbliżej okna, tak, że prawie mogłabym dotknąć rosnącego przy nim kasztana…

Kiedy miesiąc temu radio Berliner Rundfunk pytało mnie, czy zdążyłam się już zakochać w Gdańsku, musiałam lawirować i szukać odpowiednich słów. Dziś odpowiedź brzmiałaby inaczej: Tak, zakochałam się – ale nie w Gdańsku, tylko we Wrzeszczu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz