Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DOLINA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DOLINA. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 2 listopada 2009

Jaśkowa Dolina

Wycieczka z Andrzejem do Jaśkowego Lasu. Najpierw długi spacer przez Wrzeszcz, drogą biegnącą obok jego domu rodzinnego, już w bezpośrednim sąsiedztwie lasu, aż w końcu – wchodzimy do niego. Jest tu cudownie pagórkowato, podłoże lasu wychodzi naprzeciw wędrowcom i ścieli się łagodną falą pod ich nogami, a wysoko ponad głowami szumią buki nieopadłymi jeszcze liśćmi. Ich wysmukłe pnie stoją w dużym oddaleniu od siebie, jest jasno i widno.

Andrzej opowiada o nie kończących się zjazdach na sankach przez las, kiedy był jeszcze dzieckiem – także o tym, że dziś wiele tras, którymi zjeżdżał już dawno popadło w zapomnienie. Jaka to musiała być frajda, kotłować się w żywiołach, w śniegu, leśnej ziemi, w otoczeniu krystalicznie czystego powietrza...

Wycieczka – dopełniona spacerem koło rozłożystych willi, podczas którego wyciągaliśmy szyje i wyobrażaliśmy sobie, jak by się nam mieszkało w ich wnętrzach – miała miejsce akurat w bardzo odpowiednim czasie.
Kiedy bowiem stanęliśmy przed pomnikiem Gutenberga, przyszło mi do głowy, że zaledwie parę dni temu czytałam o tym miejscu Jaśkowego Lasu w „Psich latach”. Z podwyższenia, na którym stał, Gutenberg wydawał się dzieciom straszny – tutaj Tulla zrobiła z Jenny bałwana, a niedaleko, na Steffensweg (dzisiejsza ulica Batorego), Matern również zrobił z Eddiego Amsela bałwana i Złotą Buźkę.

Pogratulowałam Andrzejowi lepszych wspomnień z dzieciństwa. Jednak i my wzdrygnęliśmy się trochę, przechodząc koło Gutenberga – kilka podejrzanych postaci stało ciasno wokół niego, a z ręki do ręki krążyła butelka wódki. Ten widok sprawił, że przyśpieszyliśmy kroku. Nigdy nie wiadomo, co się może zdarzyć.