piątek, 23 października 2009

Tak blisko, a jednak daleko

Okazuje się, że można mieszkać w jakimś mieście przez wiele miesięcy, myśląc, że widziało się już wszystko, że schodziło się wszystkie dzielnice , by w końcu stwierdzić, że została jeszcze biała plama, i to akurat dokładnie koło Śródmieścia: Biskupia Górka, dawniej Bischofsberg. Wczoraj zapełniłam to puste miejsce na swojej mapie Gdańska, przeszłam pod trasami szybkiego ruchu opasającymi Śródmieście i zabrałam się do podejścia w górę.

Biskupia Górka wznosi się nad aleją 3 Maja trochę jak wyspa, stojące na niej rzędy domów tworzą wyniosłe mury warowni broniących to miejsce przed napierającą falą samochodów. W jej pobliżu znajduje się Góra Gradowa, która ze względu na ustawiony na niej krzyż i kazamaty oferujące wspaniały widok na Gdańsk, przyciąga znacznie więcej turystów i wycieczkowiczów.

Piękny widok roztacza się również z Biskupiej Górki, ale prócz niego jest jeszcze coś więcej: Gdańsk objawia swą kolejną postać od innej strony. Gruntownie zbadałam już takie dzielnice jak Dolne Miasto i Stare Przedmieście, wchłonęłam je; mimo to jednak ulica Biskupia i Na Stoku zdołały mnie zaskoczyć.
Obok dziur w fasadach budynków wyrytych seriami z karabinów maszynowych, które już wcześniej często widywałam, można tu znaleźć, na wpół wyblakłe, a częściowo wykruszone – niemieckie napisy na ścianach domów, nad lokalami sklepowymi. Sprzedawano tu mydło, mleko i chleb.

Jednak i atmosfera w tej dzielnicy też jest inna. Ze skromnie opuszczonym wzrokiem, podkreślając swoją obojętność wobec otoczenia – zupełnie jak mieszkanka tej okolicy – szłam sobie ulicami, co chwila potajemnie zerkając w górę. A i tak spojrzenia mijanych ludzi zdradzały, że dostrzegli we mnie intruza, nawet kręcący się tam pies biegł za mną na poły oszalały przez połowę drogi w górę ulicy, głośno ujadając. Nie dałam jednak nic po sobie poznać.

Kiedy rzędy domów na ulicy Biskupiej zostają już w tyle, dalej na górze rozciąga się niewielki lasek, znajduje się tam stara fortyfikacja i górująca nad wszystkim wieża zegarowa. Pewna część wzgórza jest niedostępna, bo zajmuje ją siedziba policji. Perspektywa zmienia wszystko – ostatnio patrzyłam na tę wieżę zegarową z bastionu Żubr, teraz stoję tuż pod nią i jej obraz ulega dopełnieniu, nabiera głębszego wymiaru.

W tym miejscu, jakkolwiek może się ono dziś wydawać nieprzyjemne i mało uczęszczane, działa się jednak historia. W czerwcu 1946 roku powieszono tutaj jedenaścioro zbrodniarzy wojennych (w tym pięć niemieckich nadzorczyń, z których jedna nosiła mylące nazwisko: Ewa Paradies) – wyrok wykonali byli więźniowie obozu koncentracyjnego, spychając skazańców z platform ciężarówek.

Dość szybko opuściłam Biskupią Górkę. Jednak czasu, jaki tam spędziłam nie da się ująć w żadne proporcje w stosunku do wrażenia, jakie ta dzielnica we mnie pozostawiła!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz